1. Posiadłość dworska Jędrzejowiczów, pomnik

Powrót do listy

Historia 

Przystanek nr 1. Posiadłość dworska rodu Jędrzejowiczów, domniemane miejsce grodziska z czasów przed lokacją Rzeszowa, pozostałości XIX-wiecznych ogrodów dworskich, dwór Jędrzejowiczów po przebudowach przełomu wieków XIX/XX na miejscu dawnej siedziby właścicieli Rzeszowa. Tzw. „pomnik  10-ciu rąk” ku pamięci 10 rozstrzelanych tutaj 11.02.1944 roku Polaków, projektu Jana Robaka, odsłonięcie nastąpiło 18.05.1947 roku. Za mostem św. Józefa i strumieniem Przyrwa drewniana zabudowa i kapliczka MB Różańcowej i św. Floriana. Za stacją benzynową przy ul. Maczka murowany dom kpt. Edwarda Brydaka, miejsce spotkań konspiracyjnych czasów II w.ś.

Prawie cała trasa Ścieżki Historycznej biegnie jednym z najstarszych traktów komunikacyjnych w naszym regionie tzw. "Starej Drodze".

Ostatnie zdjęcie w galerii przedstawiające dom prywatny na rogu ulicy Partyzntów i Pięknej, skrywa w żywopłocie słupek dzisiaj spełniajacy funkcję części ogrodzenia a kiedyś będący częścią bramy wjazdowej na obiekt klubu sportowego Spójnia Rzeszów. 

„O Staromieściu i pałacu Jędrzejowiczów"

Stary Rzeszów, Antiqua Reschaw, tak w źródłach nazywana była wieś leżąca na północ od Ruskiej Wsi i Rzeszowa. W XVI wieku mieściła się tu siedziba właścicieli Rzeszowa. Dopiero Mikołaj Spytek Ligęza przeprowadził się ze Staromieścia do zamku, który wybudował sobie w Rzeszowie. W Staromieściu pozostał folwark, a we dworze mieszkał starosta reprezentujący właściciela. Były tu stajnie, obory i piwnice ziemne. Pobliskie Popie Jezioro leżące w okolicy obecnego kościoła i duży staw rozciągający się od obecnej ulicy Partyzantów i osiedla domków jednorodzinnych do ulicy Kochanowskiego dostarczały ryb. Folwark ten odgrywał ważną rolę w dobrach Lubomirskich, którzy po Ligęzie władali Rzeszowem, mianowicie stacjonowały tu różne wojska: rokoszanie, wojska zaciężne, Szwedzi, wojska koronne i inne, a wszyscy oni folwark dewastowali i grabili. Starostowie, a później rządcy za każdym razem sporządzali inwentarze, których kilka zachowało się do naszych czasów i dzięki nim wiemy, jak wyglądał dwór i folwark. Oto jego opis inwentarza z 1737 roku:

...od strony miasta prowadziły wrota dwuskrzydłowe, stare z tarcic, na biegunach drewnianych z kuną i skoblami żelaznymi. Z boku wrót znajdowała się furtka Z tarcic z wrzeciądzem i skoblem żelaznym, również na biegunach drewnianych. Daszek nad wrotami z gontów odarty „reperacji potrzebuje”. Na dziedzińcu folwarcznym znajdował się dworek administracyjny z gankiem. W sieni ganku była posadzka z cegieł. Dworek składał się z kilku pomieszczeń, a mianowicie pokoju, dwóch alkierzów, izby i komórki. W głównej izbie znajdował się komin murowany na strych wywiedziony, dwa stoliki zielonym suknem wybite i dwanaście małych drewnianych na zielono pomalowanych stołków. Z pokoju prowadziły drzwi do dwóch alkierzy. W izbie znajdował się komin murowany, stół z tarcic i dwie ławy. Drzwi były wszędzie na zawiasach żelaznych z wrzeciądzem, klamką i skoblami. Okna były w ołów oprawione, zaś okiennice z tarcicy. Podłoga i powała wszędzie z tarcic. Z sieni prowadziły schody drewniane na strych, a na poddaszu nad gankiem znajdowała się facjata zwana altanką. W całym dworku było 64 szyb wypadłych z ram i potłuczonych. W drzwiach wszystkie zamki były popsute i bez kluczy (cytat za Jan Malczewski, Dzielnice Rzeszowa).

Kiedy już Lubomirskim przestało się opłacać gospodarowanie na tymże folwarku, wydzierżawili go Zaręba-Skrzyńskim, którzy w 1791 roku kupili go wraz z innymi dobrami Lubomirskich na licytacji. Majątek licytowano, by spłacić liczne książęce długi. W połowie XIX wieku folwark z dworem kupili Bobrowniccy.

Z Marią Bobrownicką ożenił się architekt Tadeusz Stryjeński, który namówił Adama Jędrzejowicza z Zaczernia, by zamiast budować w Zaczerniu nowy pałac, zbudował go bliżej Rzeszowa, na Staromieściu. Jędrzejowicz kupił więc staromiejski folwark od Bobrownickich.

Ta wielce zasłużona dla Rzeszowa i okolic rodzina była kupiecką rodziną ormiańską. Kupiec warszawski, Jan Jędrzejowicz, sprzedał między innymi w Warszawie kamienicę „Pod Murzynami” i przybył na te tereny w połowie XVIII wieku. Kupił wsie: Nieborów, Hyżne, Dylągówkę, znakomicie w nich gospodarował i cesarz Józef II nadał mu tytuł szlachecki. Do jego spadkobierców i następców w okolicach Rzeszowa należało 28 wsi, w tym tak znaczne jak Załęże, Zaczernie i Jasionka. Jędrzejowiczowie pełnili liczne i zaszczytne funkcje społeczne i administracyjne. Nową ulicę na Staromieściu nazwano Marszałkowską, gdyż powiatowi marszałkował Adam Jędrzejowicz. Sponsorowali oni wiele inicjatyw i instytucji lokalnych. Prowadzili wielkopański, można powiedzieć magnacki styl życia. Jędrzejowicz część swoich gruntów na Ruskiej Wsi sprzedał pod budowę kolei, u potem wysprzedawał działki powracającym z Ameryki i kolejarzom. Po zasypaniu stawu, przywiózł z Wołynia czarnoziem i na nim urządził hodowlę kwiatów i warzyw, które koleją wysyłał do innych ośrodków. Wygrał także proces z koleją i otrzymał duże odszkodowanie za to, że dymy z parowozowni zasnuwaj ą mu widok i zanieczyszczają powietrze.

Ale powróćmy do budowy pałacu. Adam Jędrzejowicz zlecił wybudowanie domu dla siebie i swej nowo poślubionej małżonki Gabrieli z Mierów, Tadeuszowi Stryjeńskiemu, popularnemu w galicyjskich sferach ziemiańskich architektowi i budowniczemu. Stryjeński zaprojektował przebudowę XVIII-wiecznego dworu. Prace podjęto w 1879 roku. Przebudowa, a właściwie budowa pałacu, bo bardzo niewiele z dawnego dworu pozostało, trwała do 1883 roku i kosztowała pół miliona florenów. Całkowicie zmieniono elewację pałacu i przebudowano wnętrze. Jak podaje Jan Skrzypczak: W części parterowej od strony elewacji ogrodowej Stryjeński umieścił znacznie powiększone pokoje: Jadalny i Bilardowy, a w ryzalicie pokój Pana. Pozostałe jego działania dotyczyły utworzenia Przedpokoju (z paradnymi schodami na piętro) i Kredensu. (...) W ryzalicie północno-zachodnim umieszczony został pokój Gościnny, a w południowo-zachodnim Biblioteka. Część południową budynku zajmował duży Salon z przylegającym doń nieco mniejszym Salonikiem. (...) Ogółem na parterze powstało 17 pomieszczeń. Układ piętra powtarza generalnie układ wnętrz parteru. Mieści się tu część prywatna i pokoje gościnne” (w: Rzeszowska Teka Konserwatorska 2000).

Ostatnim z rodu mieszkającym w staromiejskim pałacu był Jan Kanty Jędrzejowicz. W czasie II wojny światowej do części pałacu wprowadzili się Niemcy, wycięli część drzew i na gazonie pobudowali baraki. Taki stan trwał do 1944 roku. W ślad za wycofującymi się Niemcami przed Armią Czerwoną zbiegł i Jan Jędrzejowicz. Rosjanie obrabowali i zdewastowali pałac. Po ich wycofaniu się do budynku wprowadziła się Spółdzielnia Produkcyjna, która znacznie wsparła dewastację. Spłonęły baraki na gazonie. W parku , wycięto kilka drzew, by urządzić boiska sportowe. Po likwidacji Spółdzielni pałac oddano na Szpital Przeciwgruźliczy. Ze starego wystroju wnętrz do dzisiaj niestety już nic nie zostało. Zachowała się tylko mocno zniszczona elewacja, wymagająca natychmiastowego remontu.

Marek Czarnota "Rzeszowskie ulice i okolice"

Nielegalny pomnik

Oczywiście pomnikiem nielegalnym jest wstrząsający w swojej wymowie pomnik dziesięciu zamordowanych w lutym 1944 Polaków przy murze pałacu Jędrzejowiczów na Staromieściu, u zbiegu dzisiejszych ulic Rycerskiej i Partyzantów. Znam dwie historie, które opowiadają, dlaczego Niemcy rozstrzelali zakładników. Pierwszą, bardzo romantyczną, opowiedział mi Bogusław Kotula, syn Franciszka. Opowiada ona o tym, jak w pięknej żonie dygnitarza ukraińskiego na służbie Niemców zakochał się, nie bez wzajemności, podoficer, inni twierdzą, że oficer niemiecki. Zazdrosny mąż dowiedział się o romansie małżonki i zastrzelił rywala, przez co ściągnął zemstę Niemców i spowodował śmierć niewinnych ludzi. Podobno piękna Ukrainka prosiła męża, żeby zgłosił się do władz niemieckich i opowiedział im o wszystkim. Tak się nie stało i dlatego winnego śmierci niewinnych Polaków zazdrosnego męża skruszona, występna niewiasta opuściła. Dla kogo, ani ta romantyczna opowiastka, ani Boguś Kotula mi nie opowiedzieli. Inna, podana we wspomnieniowej książce wydanej przez Stowarzyszenie Przyjaciół Staromieścia w 2002 roku Śladami Jana Robaka ze Staromieścia, autorstwa Franciszka Szypuły, mówi: ...dwaj nasi rozbroili Niemca. Szli drogą w kierunku kościoła. Z przeciwnej strony nadchodził młody żołnierz Luftwaffe. Był sam. Droga też była pusta. Padły słowa: „Trzeba mu dokopać!” Gdy wymijali się na moście nadPrzyrwą, krzyknęli: „Hdnde hoch!” Niemiec posłusznie podniósł ręce do góry. Odebrali mu pistolet, a na dalszą drogę dołożyli solidnego kopniaka. Żołnierz zapewne poinformował o wszystkim swojego dowódcę, a ten zarządził poszukiwania sprawców. Długo sprawdzano - jakie były nasze ubrania...

Po kilku dniach ukazało się na murach miasta Obwieszczenie Dowódcy SS i Policji Bezpieczeństwa Dystryktu Kraków, z 11 lutego 1944 roku, o skazaniu na karę śmierci dziesięciu Polaków. Tego samego dnia Schutzpolizei przywiozło samochodem ciężarowym powiązanych, ubranych w cywilne ubrania, bez płaszczy i czapek dziesięciu ludzi. Na skraju przydrożnego rowu oddano dwie salwy. Rozstrzelani zostali:

  • Stanisław Augustyn z Kolbuszowej Górnej,
  • Stanisław Biesiadecki z Weryni,
  • Teodor Budzisz z Trzciany,
  • Henryk Chmielarski z Rzeszowa,
  • Bolesław Kotela z Rzeszowa,
  • Józef Posłuszny ze Świerzowa,
  • Zygmunt Sanecznik z Mielca,
  • Bolesław Stanek ze Staroniwy,
  • Leopold Śliwa z Bieżanowa,
  • Bogusław Zieliński z Mielca.

Jeszcze przez dwa dni leżały zwłoki rozstrzelanych ku przestrodze, a właściwie dla zastraszenia Polaków. Niemcy ponosili klęski na wszystkich frontach i terrorem usiłowali wymusić spokój na zapleczu. W cytowanej już książce Franciszek Szypuła pisze: Na trzeci dzień Niemcy nakazali zakopanie ciał, ale bez pogrzebu i nie na cmentarzu. Sołtys Staromieścia Józef Skarbówski, wyznaczył furmana, Władysława Koguta i grabarza, Michała Wilka, do pogrzebania ciał. Wywieziono je i pogrzebano na skraju żydowskiego kirkutu na Czekaju. Tam też spoczywali aż do wyzwolenia.

Na początku wrześniu 1944 roku na tablicach ogłoszeń w mieście pojawiły się klepsydry informujące o ekshumacji i uroczystym pogrzebie na pobicińskim cmentarzu, która odbyła się 15 września 1944 roku. Ta żałobna uroczystość zgromadziła tłumy rzeszowian, przyjechali członkowie rodzin i przyjaciele zamordowanych. W uroczystości wzięli udział przedstawiciele władz, a mszę św. żałobną odprawił i pogrzeb poprowadził ks. infułat Michał Tokarski  (od admina: Mszę prowadził ks. Roman Hejnosz wikariusz parafialny).

Mord na niewinnych ludziach najbardziej wstrząsnął mieszkańcami Staromieścia, a zwłaszcza kolejarzami. Dwoje pracowników kolei: Janina Gut-Potocka pracująca w parowozowni i aplikant dyżurnego ruchu Stanisław Skrabucha, a także dziesięcioletni Adam Orlewski byli świadkami zbrodni. W miejscu kaźni postanowiono postawić pomnik. Początkowo pod murem postawiono krzyż, ale Jan Robak, człowiek niezwykle uzdolniony, przystąpił do projektowania monumentu. Podstawowymi elementami pomnika miały być: Orzeł w koronie - godło państwowe i napis „Jeszcze Polska nie zginęła”, cytat okrzyku wzniesionego przez jednego z mordowanych, pozostali mieli zaklejone usta, ręce z dwoma palcami złożonym jak do przysięgi, dziesięć słupów betonowych z orłami, krzyż i tablica z nazwiskami pomordowanych.

Projekt został gdzie trzeba zaakceptowany i przystąpiono do jego realizacji. Na dużej płycie, na świeżym betonie, klejono orły i napisy, robiono pustaki na słupy i krzyż. Jan Robak wykonał model płyty; odlewano ją w parowozowni PKP, dopiero trzeci odlew się udał. Maszynista kolejowy Kazimierz Jankisz zgodził się, by jego ręka posłużyła za wzór dla dziesięciu rąk symboli. Odlewy udały się znakomicie. Wprowadzono tylko drobne modyfikacje, by wszystkie ręce nie były jednakowe. Na pomniku są dwa typy rąk; pierwszy - żylasty, przedstawiający nagie przedramię - symbolizuje ręce robotników, drugi - z zapiętym na guzik rękawem koszuli, symbolizuje inteligenta. Stary krzyż, który pierwotnie znaczył miejsce zbrodni, został przeniesiony na cmentarz i ustawiono go na grobie braci Kuźniarów, którzy zginęli w czasie wycofywania się Niemców. Ale pojawił się problem z nowym krzyżem. Władza zapomniała o tolerancji, a na dodatek pomnik był prywatną sprawą Jana Robaka i kolejarzy - pracowników węzła PKP w Rzeszowie, więc z powodu krzyża w 1950 roku cofnięto zezwolenie na jego budowę i nakazano pomnik rozebrać aż do fundamentów. Jan Robak był z tego powodu szykanowany i wzywany na UB, do wydziału kultury i gdzie tylko można było. Podjęto liczne interwencje w jego obronie, które odniosły ten skutek, że o pomniku „zapomniano”. Nikt na szczęście nie ośmielił się go rozebrać i stoi do dzisiaj.

Niestety, czas i marne materiały robią swoje. Pomnik, na postawienie którego do tej pory nie ma oficjalnego zezwolenia władz, niszczeje. Wspomniany na początku tej opowieści Bogusław Kotula wraz z Romanem Orlewskiem i innymi przyjaciółmi Rzeszowa i Staromieścia próbowali w lutym 1998 roku powołać komitet do spraw remontu i odnowienia pomnika. Niestety, był to czas „epidemii tworzenia się różnych komitetów” i pomysł upadł. Może warto ponownie podjąć próbę ratowani; czegoś, co powstało spontanicznie, zostało zaprojektowane przez amatora, samorodny talent, a wybudowane dzięki zapałowi wielu osób jest wstrząsającym dowodem tragizmu tamtych dni.

Marek Czarnota

Edward Brydak - komendant Obwodu ZWZ-AK Rzeszów

dr Mirosław Surdej

Urodził się 27 stycznia 1901 r. w Staromieściu pod Rzeszowem. Był synem Józefa - maszynisty kolejowego i Agnieszki z d. Szczur - córki kolejarza. Jego ojciec związany był z ruchem socjalistycznym. Z kolei pradziadek, Walenty Brydak, uczestniczył w 1846 r. w powstaniu węgierskim. Edward ukończył szkołę powszechną w Staromieściu. W 1916 r., mając 15 lat, uciekł z domu i na stacji zbornej w Piotrkowie Trybunalskim próbował zaciągnąć się do Legionów Polskich, nie został jednak przyjęty z powodu zbyt młodego wieku.

Uczęszczał do szkoły handlowej w Rzeszowie. Prawdopodobnie należał do Polskiej Organizacji Wojskowej. W wieku 17 lat, będąc nadal uczniem, 31 października 1918 r. wziął udział w rozbrajaniu żołnierzy austro-węgierskich w Rzeszowie. Nocą z 31 października na 1 listopada 1918 r. ochotniczo wstąpił do 1 pp. Ziemi Rzeszowskiej, otrzymując przydział do 1 batalionu. 17 listopada przeniesiony do 5 pp. Legionów pod dowództwem kpt./ppłk. Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego. 19 listopada 1 batalion pod dowództwem kpt. Krok-Paszkowskiego wyruszył na odsiecz Lwowa. 22 listopada 1918 r. Edward Brydak brał udział w kluczowych dla wyzwolenia Lwowa walkach z Ukraińcami na Snopkowie i Łyczakowie, w szeregach 4 kompanii studenckiej 5 pp. Leg. Przez kolejny miesiąc trwały walki w obronie zajętego miasta. 24 grudnia 1918 r. Brydak został ranny w walce na Pasiekach. Po dwutygodniowym pobycie w szpitalu, 13 stycznia 1919 r. został zdemobilizowany. Na krótko powrócił do szkoły, lecz już w marcu 1919 r. ponownie zmobilizowany do 5 pp Leg. 1 Dywizji Leg. Brał udział w zajęciu Wilna, następnie w walkach o Święciany, Łyntupy i Bracław.

Następnie Edward Brydak przeszedł przeszkolenie wojskowe w Ostrowi Mazowieckiej i jako starszy legionista w szeregach 7 kompani 2 batalionu 5 pp Leg 1 DP Leg. wyruszył na front wojny polsko-bolszewickiej. Uczestniczył w wyprawie kijowskiej. W latach 1919-1920 awansował do stopnia kaprala i pełnił funkcję zastępcy dowódcy plutonu (Stefana Musiała-Łowickiego) 7 kompani 5 pp. Leg. W czasie tej wojny został dwukrotnie ranny, odznaczono go również Krzyżem Walecznych.

Po zdemobilizowaniu, w grudniu 1920 r. powrócił do Rzeszowa. Aktywnie włączył się w życie społeczne. Współorganizował Koło Młodzieży Wiejskiej przy SL w Staromieściu. W 1924 r. zdał eksternistycznie maturę w II Gimnazjum im. Kazimierza Morawskiego w Przemyślu. W latach 1924/25 mieszkał jako osadnik wojskowy w woj. nowogródzkim, gdzie pracował jako kierownik szkoły powszechnej w Dworcu, pow. słonimski, niebawem jednak rozpoczął studia na Wydziale Prawa UJ. W czasie studiów czynnie uczestniczył w życiu akademickim w Bratniej Pomocy Studentów UJ, był również prezesem Akademickiego Koła Rzeszowiaków.

Studia ukończył w 1928 r., po czym do czerwca 1929 r. pracował w Urzędzie Akcyz i Monopoli w Krakowie. Po odbyciu praktyki i zdaniu egzaminu sędziowskiego, w 1932 r. został minowany sędzią grodzkim w Rzeszowie. Obok pracy zawodowej Edward Brydak przejawiał znaczną aktywność na polu pracy społecznej. Został członkiem PPS oraz działaczem Towarzystwa Szkoły Ludowej pełniąc funkcję prezesa Koła i Okręgu w Rzeszowie członka Zarządu Głównego TSL. Zorganizował w Rzeszowie przy ulicy 3 Maja bibliotekę i czytelnię TSL. W okresie 1938-1939 wykładał prawo i ekonomię w prywatnym koedukacyjnym Gimnazjum i Liceum Handlowym TSL w Rzeszowie. Za działalność społeczną został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi. Był prawdopodobnie także działaczem BBWR.

W 1939 r. nie zmobilizowany do wojska (ppor. z kat. D) uchodził przez Niemcami na wschód, docierając do Beresteczka. Stamtąd powrócił do Rzeszowa i już 22 września został członkiem komisarycznego zarządu miasta. 25 października został zwolniony z tej funkcji przez niemieckiego komisarza miasta dr. Hahna. Po zwolnieniu podjął pracę w Sądzie Grodzkim w Rzeszowie, choć nie przejawiał zbytniej aktywności na tym stanowisku. Pomimo zakazu niemieckiego nadal prowadził bibliotekę TSL. W bibliotece tej odbywały się spotkania lokalnej inteligencji. Na jednym z takich spotkań, podczas nieobecności Brydaka nastąpiło aresztowanie zebranej w czytelni TSL grupy. Brydak był także kilkakrotnie wzywany na przesłuchania do gestapo w sprawie jego działalności w TSL.

Był jednym z pierwszych organizatorów konspiracji w Rzeszowie. Po przybyciu do miasta dowódcy 62. bydgoskiego pułku piechoty ppłk. Kazimierza Heilmana-Rawicza i towarzyszących mu oficerów, w tym por. Łukasza Cieplińskiego, Brydak znalazł się w grupie ich współpracowników (wraz z Marią Dzierżyńską, sistrami Jadwigą i Anną Wiśniowskimi, ppor. Władysławem Pańczakiem, Janem Gieroniem). Pierwszym komendantem obwodu SZP-ZWZ Rzeszów został ppor. Jan Tondera ps.„Janek". W październiku 1939 r. grupa Heilmana-Rawicza wyruszyła na Węgry.

W kwietniu 1940 r. nastąpiło rozbicie struktur konspiracji, Niemcy aresztowali m.in. Jana Tonderę. Stanowisko komendanta Obwodu ZWZ Rzeszów objął Brydak. Po powrocie w maju 1940 r. por. Łukasza Cieplińskiego wraz odpowiednimi pełnomocnictwami z Krakowa, przejął on od Brydaka dowództwo Obwodu ZWZ Rzeszów, mianując Brydaka swoim zastępcą. W mieszkaniu Brydaka Ciepliński zaprzysiągł na rotę ZWZ Brydaka i prof. Władysława Pańczaka. Jako, że byli to pierwsi żołnierze ZWZ w Obwodzie przyjęli oni pseudonimy na literę „A": Ciepliński -„Antek", Brydak - „Andrzej", Pańczak - „Adam". W późniejszym okresie Brydak używał kolejno pseudonimów „Korab", „Bór", „Socha", Stefan", Ludwik". Por. Brydak energicznie przystąpił do pracy w konspiracji, m.in. współinicjując wydawanie konspiracyjnej gazetki „Na Placówce" (później tytuł zmieniono na „Na Posterunku"). Rozwinął również opiekę nad pozbawionymi środków do życia nauczycielami, zapewniając im zasiłki pieniężne. W czasie okupacji Brydak, z racji pochodzenia, posiadł dobre kontakty na kolei.

We wrześniu 1941 r. po objęciu przez por. Cieplińskiego stanowiska Inspektora, por. Brydak objął dowództwo nad Obwodem ZWZ. Funkcję tę pełnił do marca 1944 r., awansując do stopnia kapitana. M.in. koordynował scalenie BCh z AK. Na przełomie zimy i wiosny 1944 r. w ramach przygotowań do akcji „Burza", dokonywał inspekcji podległych mu placówek. Jego stosunki z por/kpt. Cieplińskim z czasem uległy pogorszeniu, ze względu na różnice światopoglądowe. Te i inne czynniki sprawiły, że w marcu 1944 r. Brydak został zdjęty ze stanowiska i zastąpiony przez kpt. Władysława Składzienia ps. „Twardy". Sam Brydak, zagrożony aresztowaniem, ukrywał się w rejonie Trzciany. Od maja 1944 r. pełnił funkcję II zastępcy inspektora Inspektoratu Rzeszów AK. W czasie akcji „Burza" przebywał na Staromieściu jako członek sztabu Grupy Operacyjnej 24 Dywizji Piechoty AK. Początkowo siedzibą sztabu była plebania kościoła w Staromieściu, potem dom Edwarda Brydaka.

Po wkroczeniu Sowietów Edward Brydak, wraz z kpt. Adamem Długoszem, ppłk. Antonim Dębskim, został wyznaczony do formalnego przywitania wkraczającej Armii Czerwonej w imieniu Rządu polskiego w Londynie. Fiasko wstępnych rozmów z Sowietami sprawiło, że Brydak pozostał w konspiracji.

Od lata 1944 r. Brydak, obok dawnych funkcji, był także referentem politycznym Komendy Podokręgu AK Rzeszów. Do jego zadań należał nadzór nad kontaktami z partiami politycznymi. Podlegała mu nowoutworzona siatka informacyjno-propagandowa działająca pod nazwą „Biuro Polityczne". Zadaniem Biura było gromadzenie i analizowanie materiałów politycznych oraz kierowanie propagandą antykomunistyczną. Równocześnie rozpoczął pracę w „Społem", jak również uczył prawa i ekonomii w Państwowym Gimnazjum i Liceum Handlowym w Rzeszowie. Aresztowany został w szkole 28 listopada 1944 r. przez sowiecki kontrwywiad. Przewieziony do siedziby NKWD przy ul. 3 maja. Na przełomie listopada i grudnia

  1. r. sowiecki kontrwywiad wojskowy aresztował również część kadry dowódczej Podokręgu rzeszowskiego AK, w tym komendanta Podokręgu, płk. Kazimierza Putka ps„Zworny", jego zastępcę, ppłk. Antoniego Dębskiego i szefa sztabu, por. Zenona Sobotę. W niewoli znaleźli się również oficerowie Inspektoratów Mieleckiego i Przemyskiego. Sowieci zaproponowali płk. Putkowi utworzenie 24. Dywizji Piechoty AK, mającej walczyć w ramach „ludowego" WP, ale z zachowaniem niezależności wewnętrznej. Były to działania o charakterze prowokacyjnym, a akcją tą osobiście kierował gen. lejtnant Paweł Mieszik, zastępca naczelnika Głównego Zarządu Kontrwywiadu „Smiersz" Ludowego Komisariatu Obrony ZSRS. 5 stycznia 1945 r. przedstawiciel I Frontu Ukraińskiego, niejaki gen. Michajłow, przekazał płk. Putkowi pisemne gwarancje bezpieczeństwa dla wszystkich ujawniających się żołnierzy AK oraz obiecał wstrzymanie dalszych represji. Kpt. Edward Brydak zaangażował się w tę akcję, obejmując funkcję kwatermistrza nowej dywizji. Sztab dywizji mieścił się w Rzeszowie przy ul. Sobieskiego. Płk Putek wydał żołnierzom rozkaz mobilizacyjny, jednak został on generalnie zbojkotowany, zgłosiło się jedynie 200 ludzi. Wobec powyższego, 20 lutego 1945 r. płk. Putka ponownie aresztowano, Edward Brydak jednakże uniknął tego losu - wyskoczył przez okno na dach sąsiedniego budynku i zbiegł. Zagrożony aresztowaniem, w kwietniu
  2. r. wraz z grupą operacyjną Związku Gospodarczego Spółdzielni Rzeczpospolitej „Społem" udał się do Prus Wschodnich. Tam, pod fałszywym nazwiskiem Andrzej Bugayski, uczestniczył w zorganizowaniu struktur PPS w Olsztyńskim. Objął funkcję

I sekretarza KW PPS, został również powołany na członka WRN w Olsztynie i posła do Krajowej Rady Narodowej.

W styczniu 1946 r. Brydak ujawnił się przed Komisją Likwidacyjną ds. byłej AK. Po ujawnieniu powrócił do swojego nazwiska. W maju 1946 r. przeniósł się do Rzeszowa, gdzie objął funkcję sekretarza okręgowego Związku Zawodowego Pracowników Spółdzielczych. Był także członkiem Zarządu Okręgowego PPS w Rzeszowie i przewodniczącym Wojewódzkiego Sadu Partyjnego PPS. Działał także w Zarządzie Okręgu PTTK w Rzeszowie. W 1948 r. został odznaczony za działalność w Związkach Zawodowych Srebrnym Krzyżem Zasługi. W październiku 1948 r. nastąpiła czystka w PPS - w całym województwie rzeszowskim usunięto z partii jako „prawicowców i rewizjonistów" 1240 członków, w tym 20 działaczy Zarządu Okręgowego PPS. Wśród nich znalazł się także Brydak. W 1950 r. pracował jako radca prawny w Motozbycie. W latach 1951-1952 prowadził w Rzeszowie kancelarię adwokacką, lecz w 1953 r., w wyniku dalszych represji, został skreślony z listy adwokatów. W okresie 1953-1956 był kierownikiem rzeszowskiej Delegatury Zarządu Urządzeń Turystycznych w Warszawie. Pełniąc tę funkcję ożywił ruch turystyczny w Beskidzie Niskim i Bieszczadach, zakładając liczne stacje turystyczne.

W 1956 r. został przez komunistów zrehabilitowany, przywrócono mu m.in. członkostwo w partii (PZPR) z zaliczeniem okresu od 1948 r. W tym też roku został prezesem Oddziału ZBOWiD w Rzeszowie i wiceprzewodniczącym Okręgowej Komisji Historycznej. Był także członkiem prezydium Wojewódzkiego Komitetu Kultury Fizycznej i Turystyki. 22 czerwca 1957 r. Rzeszowska SB założyła sprawę ewidencyjno-obserwacyjną celem inwigilacji Edwarda Brydaka. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych Edward Brydak przystąpił do pisania wspomnień. W tym celu zintensyfikował kontakty z dawnymi żołnierzami AK, co stało się przyczyną wzmożenia inwigilacji SB. W październiku 1972 r. w mieszkaniu Brydaka przy ul. Partyzantów w Rzeszowie odbyło się spotkanie dawnych żołnierzy rzeszowskiego Inspektoratu AK, z udziałem m.in. Gabriela Brzęka. Na spotkaniu omawiano przygotowywane przez Brzęka i Brydaka opracowania poświęcone historii rzeszowskiej AK.

SB obserwowała także kontakty Brydaka z historykiem Andrzejem Zagórskim. W inwigilacji zwracano baczną uwagę na treści wystąpień Brydaka, zarówno publicznych, jak i w gronie zaufanych. W meldunku operacyjnym z 4 listopada 1974 r. czytamy: „Edward Brydak [...] po wyzwoleniu kraju po dzień dzisiejszy wykazuje opozycyjną postawę do ustroju PRL. Utrzymuje kontakty z byłymi dowódcami AK na terenie kraju, gromadzi materiały dot[yczące] działalności organizacji AK, z zamiarem ich publikacji, w których gloryfikuje działalność tej organizacji. Cyklicznie organizuje spotkania rocznicowe i zjazdy b[yłych] dowódców AK. W porozumieniu z klerem organizuje nabożeństwa poświęcone różnego rodzaju rocznicom. Charakter jego działalności ma na celu aktywizowanie b. członków AK do podobnego rodzaju działalności".

5 listopada 1976 r. funkcjonariusze SB przeprowadzili z Brydakiem „rozmowę operacyjną", na temat jego działalności. Brydak przekazał im do wglądu maszynopis swoich wspomnień, oraz zobowiązał się przekazać całość po wydaniu do SB. Pomimo że funkcjonariusze SB nie uznali Brydaka za zagrożenie, głównie ze względu na podeszły wiek, jednak sugerowali przełożonym utrzymanie inwigilacji, którą kontynuowano aż do jego śmierci.

Edward Brydak zmarł 9 czerwca 1978 r. po przeprowadzonej operacji w Szpitalu KW MO w Rzeszowie. Został pochowany w grobowcu rodzinnym na cmentarzu parafialnym w Staromieściu. Był żonaty z Zofią Boratyńską, z którą miał dwoje dzieci - syna Dobiesława i córkę Annę.

Jego imię nosi jedna z rzeszowskich ulic. Jego wspomnienia ukazały się w 1989 r. w Krakowie pt. „Wojskowy Ruch Oporu na Rzeszowszczyźnie". Był także autorem informatora turystycznego woj. rzeszowskiego (wyd. 1957). Odznaczony Krzyżem Virtuti Militari, Orderem Odrodzenia Polski, dwukrotnie Krzyżem Walecznych.

Żona Edwarda - Zofia Brydak również uczesniczyła w konspiracji pod pseudonimem "Czarna", m. in. jako chemiczka pomagała opracowywać materiały wybuchowe i konstrukcję zapłonu do granatów produkowanych dla AK w zakładzie ślusarsko - mechanicznym Józefa Nędzy ps."Kowadło" znajdującym się niegdyś u zbiegu dzisiejszych ulic Marszałowskiej, Warszawskiej i Lubelskiej.

 

 

Przetwarzamy dane osobowe w celu realizacji usług i zgodnie z Polityka prywatności.